poniedziałek, 30 grudnia 2013

Pora na muszkę

Jakie przyjęcie w naszym kraju odbywa się w czarnych krawatach? Nie mam na myśli takiego, na które modni ludzie przychodzą w wąskich, czarnych krawatach wzorowanych na The Beatles. Na tym, o którym mowa, mężczyźni w każdym wieku - i nawet jeśli nie wiedzą co jest przebojem mody tego sezonu - przychodzą w garniturach i czarnych krawatach. Myślę o stypie, choć według mnie ładniej nazwano je w „Samych swoich” Sylwestra Chęcińskiego – konsolacją. Konsolacja nie kojarzy się nam raczej z Gwiazdką. A jednak w pokazanym kilka dni temu filmie klasy B, typowym dla Bożego Narodzenia, gwiazdkowe przyjęcie „black tie” (czarny krawat) przetłumaczone zostało jako "przyjęcie w czarnych krawatach”. Smutne byłoby to gwiazdkowe przyjęcie. Faktycznie chodzi jednak o przyjęcie w strojach wieczorowych. W przeciwieństwie do wydarzenia „white tie” (biały krawat), absolutnego szczytu elegancji – takiego jak premiera w operze czy kolacja u królowej – kiedy to należy wbić się w strój galowy. Bierze się to od czarnej i białej muszki zakładanej przez mężczyzn do fraka. Dwieście lat temu. 

Źródło: blog.blacktieguide.com

A na rysunku powyżej mężczyzna elegancki - gatunek dość często jeszcze spotykany w latach 50, obecnie na wymarciu.

środa, 27 listopada 2013

"Trudny wybór" J.K. Rowling

Porównanie, które mnie się szczególnie podoba: 
"Mozolna wędrówka Krystal przez kolejne etapy szkolnej edukacji przypominała podróż kozy przez układ trawienny boa dusiciela - była boleśnie widoczna i nieprzyjemna dla obu stron".

poniedziałek, 25 listopada 2013

Niezłe ziółko

Owoce Korzennika lekarskiego, po łacinie Pimenta dioica, są przyprawą o chyba największej liczbie nazw. Po polsku zwane po prostu zielem angielskim, bo przywędrowało z Anglii, gdzie rozpropagowali je kolonialni kupcy. Kiedy ziele angielskie dotarło na Wyspy Brytyjskie sądzono, że jest mieszanką wielu przypraw, dlatego nazwano je: „allspice”. Ale na Wyspach mówi się też na nie Jamaica pepper, Myrtle pepper, Pimento albo newspice. Francuzi, wyczuwający w aromacie ziela jednocześnie aromat gałki muszkatołowej, imbiru, goździków i pieprzu nazwali przyprawę „quatre-épices”, ale równocześnie funkcjonują nazwy Piment de la Jamaïque, poivre de la Jamaïque, tout-épice, piment-giroflée, poivrier-giroflée, poivre aromatique i bois d'Inde. Nie ułatwia sprawy fakt, że „quatre-épices” jest również nazwą sprzedawanej mieszanki wymienionych wcześniej czterech przypraw, wymieszanych najczęściej w równych proporcjach. Choć czasem pieprz zastępowany jest cynamonem. I weź tu człowieku coś ugotuj…

niedziela, 17 listopada 2013

John Lewis na Święta

Święta z dużej, bo nie chodzi o święta tak w ogóle, wszystkie, ale te najbliższe, które najbardziej lubimy i które nazywamy w skrócie Świętami, choć nazywają się w istocie świętami Bożego Narodzenia. Są też święta Wielkiej Nocy, ale wtedy mówimy po prostu "Wielkanoc", podobnie jak w przypadku "Dnia Niepodległości", "Trzeciego Maja", "Bożego Ciała". Święta po prostu i z dużej litery są raz w roku, tuż przed jego końcem. No i właśnie na nie brytyjski dom handlowy John Lewis nakręcił tradycyjną metodą rysunkową krótki film reklamowy, do którego link poniżej, a jeszcze niżej do filmu o tym, jak wiele pracy wymagało jego nakręcenie:


The Bear who had never seen Christmas
 
The Bear and the Hare - behind the scenes

wtorek, 22 października 2013

czwartek, 10 października 2013

b-londynka

Mieszkaniec Warszawy jest warszawianinem, a nie warszawiakiem. Tak jak mieszkanka stolicy jest warszawianką, a nie warszawiaczką. Krakowianin nie jest krakowiakiem, choć może krakowiaka tańczyć, a jego żona będzie krakowianką, a nie krakowiaczką. A Nigella Lawson jest londynianką, a nie londynką, jak słyszałam ostatnio w telewizji.

wtorek, 1 października 2013

W tłumaczeniu pomaga wiedza o kraju. Dzięki niej skrót SEC możemy przetłumaczyć jako "komisję papierów wartościowych", a nie "es-e-ce". A "Wellington boots" będą gumowcami, a nie "butami Wellingtona".