Opowiadając
komuś ostatnio o filmie “Rydwany ognia” ze zdumieniem odkryłam, że angielski tytuł
odpowiada polskiemu tytułowi. Chariots of fire = rydwany ognia, tak po prostu.
Nie: „Zabójczo szybkie rydwany ognia” ani „”Śmiertelne rydwany ognia”, a nawet
nie „Zakochane rydwany ognia”. Widać, że film ukazał się w czasach, kiedy to
tłumacz, a nie dystrybutor, decydował o tytule na afiszu. Dziś natomiast francuski
film „Molière” staje się polskim „Zakochanym Molierem”. Dystrybutor na pewno
chciał dobrze i wiedział, że sam Molier się nie sprzeda i tylko miłość może go
uratować. Podobnie angielski tytuł filmu o Jane Austen „Becoming Jane” zyskał
swojski odpowiednik „Zakochana Jane”. Choć to akurat można wybaczyć, bo „becoming”
w tym kontekście można rozumieć dwojako. Mniej trudny do przetłumaczenia był
tytuł francuskiego filmu „Capital”, bo kapitał nie tylko podobnie brzmi, ale i
znaczenia w wielu językach europejskich ma podobne. Jednak w Polsce film
dystrybuowany był pod tytułem „Żądza bankiera”. Żądza to seks, a jak wiadomo „sex
sells”. W ten sposób nie tylko media, ale i kultura się tabloidyzuje. Czego
ostatnim dowodem stał się polski tytuł książki Jorisa Luyendrijka, w
holenderskim oryginale brzmiący: „Het zijn net mensen”. W swobodnym tłumaczeniu
na polski „ludzie tacy jak my”, co zresztą pokrywa się z tytułem, pod jakim
książka została opublikowana na rynku angielskim: „People like us”. Polski
wydawca uznał to jednak za banał i na
okładce umieścił taką oto frazę: „Szokujące fakty z życia reportera”. Empik tak
opisuje treść książki: „niezwykła
opowieść o tym, jak media filtrują, przekształcają i manipulują obraz Bliskiego
Wschodu”. Nie tylko Bliskiego Wschodu i nie tylko media, chciałoby się rzec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz